OPINIE
SMUTNY LOS OGIERKA COMOROS

autor: Beata
Kumanek
Jak mówi znana legenda,
konia arabskiego Bóg stworzył z garści południowego wiatru. Tchnął w nią swój boski oddech i
uformował zwierzę stworzone do lotu, choć bez skrzydeł. W grzywę za uszami wszczepił mu szczęście, a
z jego pana zrobił przyjaciela. Dla Beduinów konie stanowiły najważniejszą część rodziny, co wyraża
stare arabskie przysłowie: ”niech głodują i odczuwają pragnienie moje dzieci, nigdy mój koń”. Tym
samym Beduin stosował się do słów Proroka, który wzywał swoich wyznawców do starannej hodowli koni i
dobrego traktowania zwierząt.
Ikoniczna, wręcz bezgraniczna miłość
do konia charakteryzowała również polskich ułanów, których łączył prawdziwy kult wierzchowca. Każdy
dowódca w polskiej kawalerii miał obowiązek zawsze i wszędzie w pierwszej kolejności zadbać o konia,
potem o broń i wyposażenie jednostki, a dopiero na końcu o ludzi. Podobnie jak Beduin, polski ułan
traktował swojego konia jak najwierniejszego przyjaciela na dobre i na
złe.
Głębokie zmiany cywilizacyjne, jakie dokonały się na przestrzeni XX
wieku, przyczyniły się do znacznego osłabienia więzi pomiędzy koniem a człowiekiem. Ustała bowiem
tworząca ową więź obopólna zależność konia od człowieka i człowieka od konia. Do lamusa
historii odszedł więc ułański etos dbałości o wierzchowca. Jednocześnie osobisty etos dbałości o
konia został zastąpiony różnorakimi regulacjami w tym względzie, co miało zapewnić utrzymywanym
koniom pełen dobrostan. Współcześnie w Polsce żyje około 360 tysięcy koni, z czego mniej więcej 36
procent to konie szlachetne, wykorzystywane głównie w rekreacji i
sporcie.
Wedle definicji opracowanej przez Międzynarodowy Komitet
Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt, „Dobrostan zwierząt oznacza, w jakim stopniu zwierzę radzi
sobie w oferowanych przez hodowcę warunkach. Dobrostan zwierząt określa się jako właściwy, jeżeli
(według kryteriów naukowych) zwierzę jest zdrowe, zadowolone, dobrze odżywione, bezpieczne, potrafi
wyrażać wrodzone zachowania, i jeżeli nie odczuwa takich nieprzyjemnych stanów jak: ból, strach, czy
wyrażające się niepokojem niezadowolenie. Dobrostan zwierząt wymaga profilaktyki i opieki
weterynaryjnej, odpowiednich pomieszczeń, warunków chowu, żywienia, transportu, jak też
humanitarnego sposobu uboju”. Szczegółowe przepisy na szczeblu MRIRW, związków hodowlanych, czy też
unijnych eko-schematów regulują najważniejsze zasady gwarantujące dobrostan zwierząt, np. w kwestii
dostępu do wody, minimalnych wymiarów stanowisk oraz ich wentylacji i oświetlenia, zarządzania
odchodami czy warunków transportu.
Jak więc żyje się koniom w Polsce? Czy
polskie konie mają zapewniony dobrostan? Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi na te pytania,
gdyż sytuacja w tym względzie jest bardzo zróżnicowana. Niewątpliwie wielu hodowców prywatnych nie
szczędzi sił i środków, by ich konie bytowały w jak najlepszych warunkach. Trzeba jednak spojrzeć
prawdzie w oczy. Niestety, bardzo duża liczba koni będąca w rękach drobnych hodowców prywatnych jest
utrzymywana w warunkach urągających elementarnym warunkom determinującym dobrostan tych
zwierząt.
Mogłoby się wydawać, iż na tym tle państwowe stadniny koni
arabskich powinny świecić przykładem. Wszak w świadomości zbiorowej, stadniny w Janowie Podlaskim i
Michałowie są postrzegane od lat jako elitarne ośrodki hodowli koni, gdzie dobrostan zwierząt
stanowi nadrzędny cel działania. Mecenat państwa do tego zobowiązuje. Ów pogląd został
ukształtowany za czasów dyrektora Ignacego Jaworowskiego w Michałowie oraz dyrektora Andrzeja
Krzyształowicza w Janowie. Obydwaj panowie byli depozytariuszami najlepszych polskich tradycji
dbałości o konia, stąd podległy im personel nie śmiałby dopuścić się żadnych odstępstw w tym
względzie. Stosowanie w praktyce zasady, iż to koń jest najważniejszy, zbudował światową renomę
Janowa i Michałowa.
Wraz z odejściem legendarnych dyrektorów oraz
nadejściem XXI wieku, zasada „koń jest najważniejszy” została zastąpiona zasadą „zysk jest
najważniejszy”. Pozostając w obszarze dobrostanu koni, zasada ta przyniosła stopniowe, acz
nieuchronne pogorszenie sytuacji zwierząt w obydwu tych stadninach. Paradoksalnie, najbardziej
ucierpiały najcenniejsze klacze, których zdrowie rok po roku było rujnowane poprzez powodowany
chciwością i najniższymi pobudkami haniebny handel embrionami na masową skalę, uskuteczniany przez
znane wszystkim osoby pod płaszczykiem dbałości o polską hodowlę. Gehenna topowych polskich klaczy
związana z pobieraniem od nich embrionów na niespotykaną skalę jest powszechnie znana, choć
odpowiedzialni za tę sytuację wypierają się swojego sprawstwa. Ponadto, pogoń za tytułami czempionów
spowodowała, iż najlepsze klacze i ogiery kierowano w ręce trenerów, których skuteczność opłacona
była niewyobrażalnym cierpieniem koni poddawanych brutalnemu treningowi, a w konsekwencji degradacją
ich kondycji psychicznej i fizycznej. Pamiętajmy więc, kto wysyłał polskie konie do potępionego w
Stanach Zjednoczonych „rzeźnika”, czyli Davida Boggsa. Wielbiciele tegoż oprawcy koni tworzą obecnie
grono doradców KOWR, które otrzymały od tej instytucji w ponowne władanie Janów i Michałów. Ba,
jedna z tych osób zasiada nawet w zarządzie ECAHO, gremium zrzeszającego w dużej swojej części grono
skorumpowanych i skompromitowanych międzynarodowych sędziów
pokazowych.
Konie spoza stadninowej elity również nie uniknęły negatywnych
konsekwencji zdrowotnych związanych z degradacją warunków ich bytowania wskutek realizowania zasady
„zysk jest najważniejszy”. Wielka Trójca przez wszystkie te lata do lutego 2016 roku wykazała się
totalną nieudolnością w zarządzaniu stadninami w Janowie i Michałowie, skutkującą postępującym
pogarszaniem się kondycji koni. Nie zdołano stworzyć żadnego systemowego mechanizmu pozyskiwania
wykwalifikowanego personelu stajennego. Wielki z Janowa uznał ponadto, iż zatrudnianie stałego
weterynarza w tak dużej placówce jest zbędne. Długofalowe efekty takich działań sprawiły, że po
odejściu na emeryturę starych masztalerzy, oddolną opiekę nad końmi w PSK przejęły w dużym
stopniu osoby słabo wykwalifikowane, słabo zmotywowane i słabo nadzorowane. Nadto, coraz
trudniej znaleźć jakichkolwiek chętnych do pracy bezpośrednio przy koniach. Kuleje również
profilaktyka w opiece weterynaryjnej nad końmi. Wszak weterynarza brak. Zarobaczenie stada, opary
siarkowodoru i amoniaku w niedostatecznie często sprzątanych stajniach, gruda, ochwat oraz brak
socjalizacji koni to tylko wierzchołek góry lodowej. Żal, że pisowscy ministrowie rolnictwa Jurgiel
i Ardanowski nie zrealizowali swoich obietnic wybudowania w połowie drogi z Janowa do Michałowa
kliniki dla koni z prawdziwego zdarzenia oraz ustanowienia stypendiów dla absolwentów zootechniki i
weterynarii, gotowych podjąć pracę w państwowych stadninach. Brak wizji, brak strategii, brak troski
o konie w pogoni za sukcesem indywidualnym, te braki przynoszą opłakane dla dobrostanu koni
skutki.
Obecnie obowiązująca maksyma wśród włodarzy Janowa i Michałowa
zdaje się brzmieć: „propaganda sukcesu ponad wszystko”. Polityka informacyjna stadnin jest bowiem
zorientowana na ukrywanie wszystkich faktów, mogących naruszyć lukrowany obraz idealnych warunków
opieki nad końmi. Ilustruje ten fakt reakcja ostatnich kilku prezesów na sygnały o rażących
naruszeniach dobrostanu koni, w tym nawet znęcania się nad końmi. W 2023 roku miłośnikami koni
arabskich wstrząsnął wypadek Julii Vasyutov, do którego ewidentnie przyczyniły się niedobory kadry
stajennej. Ponadto, klaczka Mariposa uległa wypadkowi w trakcie treningu na biegalni w stajni nr 5,
do czego mógł przyczynić się brak odpowiedniego nadzoru. W odpowiedzi na kierowane do ówczesnego
prezesa prośby o wyjaśnienie powyższych sytuacji, pan prezes poinformował, iż: „wiedza na temat stanu zdrowia zwierząt znajdujących się w Stadninie nie
podlega udostępnieniu”.
Pod koniec marca jeden z internetowych
blogerów nagłośnił wcześniej pojawiające się bulwersujące informacje o gehennie janowskich koni
wskutek ich bicia przez „pana i władcę stajni nr 4”. Ujawnił również fakty związane z zatrudnianiem
przy opiece nad końmi znajomków owego pana i władcy, nie mających żadnego doświadczenia w tej pracy,
przy jednoczesnej odmowie zatrudnienia Piotra Dwojaka. Jak skonkludował bloger, „skala patologii,
łamania zasad i rozprzężenia (degrengolady) przekracza tam już wszelkie granice”. W ślad za tą
wstrząsającą relacją wystąpiłam z prośbą o pilne wyjaśnienia zarówno do p.o. prezesa SK Janów
Podlaski, jak również do Dyrektora Generalnego KOWR. Oto jak odpowiedziała mi pani p.o. prezesa,
której stanowisko warto przytoczyć jako wyrażające zasady polityki informacyjnej przyjętej przez
władze stadniny:
„Ponadto informuję, że
pytania dotyczące rzekomego znęcania się w Stadninie nad zwierzętami z całą pewnością nie stanowią
informacji publicznej. Wobec nasilonej aktywności, jaka widoczna jest w mediach społecznościowych
oraz otrzymywanej korespondencji, powielających nieprawdziwe informacje na temat aktów przemocy
zmuszona będę korzystać z drogi prawnej celem ochrony dobrego imienia Stadniny. Powielanie
nieprawdziwych faktów na temat Stadniny pod pozorem zadawania pytań może być oceniane jako działanie
zmierzające do oczerniania Stadniny w opinii publicznej lub narażające na utratę zaufania
potrzebnego dla danego rodzaju działalności. W każdym takim przypadku zmuszona będę reagować w
trosce o obronę dobrego imienia Stadniny. Opisane wyżej zachowanie może być ocenione jako
wyczerpujące znamiona czynu z art. 212 k.k.”
Jaki jest więc przekaz
pani p.o. prezesa? Otóż zadawanie niewygodnych pytań będzie skutkować oskarżeniem z art. 212 k.k.
Jest to klasyczny przejaw dławienia krytyki groźbami prawnymi. Jednocześnie pani p.o. nie informuje,
czy i jak dokonała sprawdzenia tych informacji, dochodzących wszak z wielu stron. KOWR ustosunkował
się do ww. sygnałów informując mnie, iż: „Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa – wykorzystując
dostępne możliwości – ustalił, że nie ma podstaw do stwierdzenia, że Pani zarzuty zawarte w ww.
e-mailu są zasadne”. To cieszy, choć pani p.o. prezesa nie odpowiedziała mi również na wcześniejsze
pytania dotyczące tego, czy stadnina zatrudnia na etacie lekarza weterynarii, jak również tego, ile
koni przypada do codziennej obsługi na jednego pracownika
stajennego.
Skoro jest tak dobrze, dlaczego jest tak źle? Duży
niepokój budzi sytuacja 2-letniego ogierka Comoros (HL El
Ganador-Cedora/Kahil Al Shaqab). Urodzony 08.02.2023 roku w Janowie, siwy ogierek Comoros
jako roczniak stał się objawieniem sezonu 2024, zdobywając szturmem polską scenę pokazową. Pierwsze
laury zdobył podczas 34 edycji Białka Junior Spring Show, uzyskując tytuł Młodzieżowego Czempiona
Ogierów Rocznych 2024. Jak relacjonowała Patrycja Markowska dla portalu polskiearaby.com: „Niemal
jednogłośnie decyzją sędziów złoty medal i miejsce na podium zasłużenie przypadło zwycięzcy klasy IB
– zdecydowanie wyróżniającemu się na tle stawki, siwemu, delikatnemu w typie, przyciągającemu wzrok
ogierkowi Comoros (HL El Ganador-Cedora/Kahil Al Shaqab), który został wyhodowany i stanowi własność
Stadniny Koni w Janowie Podlaskim”. Sukces ten nie był przypadkowy. 46 Narodowy Pokaz Koni Arabskich
w Janowie potwierdził jakość i walory tego obiecującego ogierka, który wywalczył tamże złoty medal
ogierów rocznych oraz Nagrodę Girlan-Beya dla najlepszego ogiera
rocznego.
Debiutując również na arenie międzynarodowej, Comoros przebojem
wdarł się do strefy medalowej w rywalizacji ogierów rocznych na najważniejszych międzynarodowych
pokazach koni arabskich. Podczas 40-tej edycji Pucharu Narodów w Aachen (All Nations Cup) wygrał
swoją klasę z wysoką notą 91,83. Comoros potwierdził swój wybitny potencjał i wartość zdobywając
również najwyższe podium i Złoty Medal ogierów rocznych 2024 podczas Czempionatu Europy w Lier
(ECAHO European Championships). Tamże otrzymał również nagrodę dodatkową dla Highest Scoring Junior
Male. Końcówka roku 2024 okazała się dla niego równie udana, gdyż Comoros odniósł duży sukces na
Czempionacie Świata w Paryżu (World Arabian Horse Championships), zajmując miejsce tuż za podium i
czwartą lokatę w czempionacie ogierów rocznych. Ten spektakularny sezon 2024 w pełni uzasadniał
nadzieje, że ogierka Comoros czeka wielka kariera pokazowa, która przyniesie chwałę dla jego hodowcy
oraz mnóstwo wspaniałych wrażeń i wzruszeń dla wielbicieli janowskich
arabów.
A jednak, Comoros nie pojawił się w Białce na otwarciu sezonu
pokazowego 2025. Ten fakt niestety zdaje się uprawdopodabniać pojawiające się ostatnio pogłoski o
bardzo złym stanie zdrowia tego młodego i obiecującego ogierka. Mówi się, że Comoros był leczony w
klinice dla koni przez syna Wielkiego „ex” na Janowie, ale wobec braku efektów leczenia ten sam „ex”
kazał go „schować” na Pożarach. Nic nie wiadomo o jednostce chorobowej, na którą cierpi Comoros.
Jeśli to prawda, sprawa jest bardzo poważna i zdecydowanie wymaga poinformowania opinii publicznej o
przyczynach tego stanu rzeczy. Pierwsze, co przychodzi na myśl, to możliwość wystąpienia problemów
zdrowotnych skutek przetrenowania tego młodziutkiego konia. Narażając się na ewentualne
sankcje ze strony pani p.o. prezes za szkalowanie pod pozorem zadawania pytań, oto treść zapytania
skierowanego przeze mnie do janowskiej stadniny w trybie dostępu do informacji publicznej, a
dotyczący stanu zdrowia ogierka Comoros:
- Jakie problemy zdrowotne zostały zdiagnozowane u ogierka Comoros (HL Ganador-Cedora/Kahil Al Shaqab), Młodzieżowego Czempiona Polski ogierów rocznych 2024 z Białki oraz złotego medalisty w kategorii ogierków rocznych Narodowego Pokazu Koni Arabskich Czystej Krwi 2024,
- Jakiego rodzaju niedyspozycja/choroba była przyczyną hospitalizowania ogierka Comoros w szpitalu dla koni,
- W której placówce/szpitalu dla koni był leczony Comoros i jak długo trwała jego hospitalizacja,
- Czy leczenie przyniosło poprawę stanu zdrowia ogierka Comoros,
- Czy stan zdrowotny ogierka Comoros pozwoli na kontynuowanie jego kariery pokazowej w roku 2025 oraz start w tegorocznej edycji Młodzieżowego Czempionatu Koni Arabskich w Białce,
- Czy to właśnie zły stan zdrowotny ogierka Comoros sprawia, iż obecnie stoi on pod wiatą z innymi dwulatkami na Folwarku Pożary,
- Jakie są rokowania dla ogierka Comoros jeśli chodzi o jego stan zdrowia i dalszą przyszłość w stadninie.
Do czasu uzyskania stosownych wyjaśnień powstrzymam
się od daleko idących konkluzji. Nieuchronnie rodzi się jednak pytanie, jak wygląda w Janowie opieka
nad końmi, skoro ten perspektywiczny ogierek zaledwie po rocznej karierze został odesłany pod
wiatę.
Opinie wyrażane w
takstach publikowanych nastronie purepolishsociety.com sąosobistymi ocenami
autorów
Beata Kumanek
Warszawianka, rocznik 1961. Z zawodu filolog i bankowiec, obecnie na emeryturze. Dumna Polka i miłośniczka zwierząt. Ceni polską tradycję, w tym wielowiekową tradycję polskiej hodowli koni arabskich.